2.7.2025
No items found.

Wypędzone kiecki

W oczekiwaniu na powrót jup i szpinderów

Jeszcze 40 lat temu kościoły w górnośląskich wioskach zdominowane były przez autochtoniczne kobiety ubrane w jupy i szpindery. Nowi, napływowi sąsiedzi robili sobie powszechnie z nich drwiny. Tradycyjne stroje były inspiracją do poniżania ich właścicielek. Mimo tego, do lat 70. XX stulecia mazelonki dominowały górnośląski krajobraz.

lajbik mazelonki kiecka
Fot. Sebastian Fikus

Być może Róża Zgorzelska z Biedrzychowic jest ostatnią Ślązaczką, która konsekwentnie i z dumą nosi oryginalne mazelonki, które odziedziczyła po swoich przodkach. Pokazuje na ulicy piękne, starannie haftowane spódnice, szpindery i chusty. 

Ona też była jedną z inspiratorek zorganizowania w muzeum powiatowym Głubczycach wystawy poświęconej ubiorom dawnych Ślązaczek. Wystawę stworzyła wspólnie z Thomasem Czornym z Tłustomostów i Sylwestrem Fulneczkiem. Na ekspozycję składają się głównie fragmenty kolekcji tych trzech osób.

Można tu zobaczyć różne warianty spódnic, które na Śląsku w XIX wersjach były one barwne i wesołe. Miało to się zmienić w czasie I wojny światowej, kiedy prawie w każdym domu kobiety nosiły żałobę po bracie, mężu czy synu, którzy stracili życie  na frontach I wojny światowej. Stroje śląskie stały się wówczas strojami żałobnymi. Później w czasie II wojny liczba zabitych członków rodzin była również straszna. Mazelonki w czarnym kolorze tak się upowszechniły, że kobiety ubierały je nawet do ślubów. 

Nieodłączna częścią tradycyjnego stroju śląskiego był szpindery, krótkie, często bardzo ozdobne marynarki. Materiał, z których elementy te były zrobione i kunsztowność haftów były świadectwem zamożności ich właścicielek.  Uzupełnieniem tych strojów były różnego kroju czepce i chusty. Niektóre z nich były również haftowane i zdobione długimi frędzlami. Zamiast zimowych płaszczy kobiety owijały się wówczas grubymi chustami przypominającymi koce.

Na wystawie w Głubczycach pokazano również tradycyjna damską bieliznę bardzo się różniąca od współczesnej. Jest ona też świadectwem tego, jak kanony kobiecego piękna jeszcze sto lat temu inne były od współczesnych. Dziś podziw i porządnie wzbudzają kobiety wysportowane i nieomal anorektyczne.  W XIX wieku autochtonka, żeby uchodzić za piękną, musiała być gruba.  Te, którym nie było to dane, pomagały sobie różnymi poduszkami wkładanymi pod spódnice, by sugerować swoje obfite kształty. 

Nieodłącznymi elementami śląskiego stroju były torebki, buty, czy czasami bardzo cenne broszki, wisiorki i pierścionki.

Na wystawie materialne artefakty uzupełnione zostały pokaźną liczbą zdjęć z przełomu XIX i XX wieku. 

Podczas otwarcia wystawy Róża Zgorzelska zwracała uwagę, że pokazywane na wystawie przedmioty bynajmniej nie są dla niej anonimowe. Związane są one z konkretnymi osobami z jej otoczenia czy rodziny. W większości znała osoby, które elementy jej kolekcji nosiły na co dzień. Część z właścicielek tych strojów znała również z rodzinnych opowieści. Mówiła o swojej pasji ratowania odchodzących w niepamięć materialnych artefaktów, które ostały się po ołmach i ciotkach. 

Róża Zgorzelska doskonale pamięta dramat kobiet, z których drwiono i wyszydzano za noszenie mazelonek. Śląskie stroje były bowiem zupełnie inne od tych, jakie przedstawiciele środowisk napływowych znali ze swoich rodzinnych regionów. Ukształtowały się one pod wpływem impulsów pruskich tradycji.  U niektórych nowych sąsiadów wzbudzały one irytacje, noszenie mazelonek postrzegano czasami wręcz jako manifestacje niemieckości.  A już na pewno mazelonki były oczywistym, wizualnym zaprzeczeniem teorii o jakieś wspólnej kulturalnej tradycji pomiędzy autochtonami i ludnością napływową. 

Jednocześnie część tych autochtonek znalazły się w wielkim rozdarciu. Kiedy ulegały naciskom nowego otoczenia i zaczynały ubierać elementy współczesnego stroju, wzbudzały irytację u rodziny i autochtonicznych przyjaciół. Ci bowiem tą zmianę sposobu ubierania się traktowali jako zdradę własnych tradycji. 

Ale one same nie potrafiły się w tych nowych wzorcach modowych odnaleźć i wyglądały dziwacznie. Dlatego też wystawa w Głubczycach jest tez  rodzajem hołdu dla wszystkich tych kobiet, które cierpiały za noszenie mazelonków

Dziś Róża Zgorzelska nie widzi już specjalnych szans na odnowienie tradycji. Młode kobiety zupełnie nie wykazują zainteresowania dla tradycyjnych, śląskich strojów, mimo ich zniewalającej urody. Pewną szansą na ich odrodzenia stanowi nowy zwyczaj odbywania Oktoberfestów na Górnym Śląsku. Ugruntował się na nich dość groteskowy zwyczaj przebierania w stroje ludowe bawarskie. Podczas kiedy bardziej  jak logiczne byłoby, żeby autochtoniczne kobiety nosiły na takich imprezach regionalne stroje. 

Szansą dla jupów i szpinderow jest również wielkie dla nich zainteresowanie. Wystawa w Głubczycach tego dowiodła. Liczba  gości, którzy przyszli na wernisaż przerosła najśmielsze oczekiwania. Można odnieść wrażenie, że wystawa stała się takim ważnym impulsem dla zachowania tych modowych tradycji.  

Ekspozycja w Głubczycach w ratuszu w muzeum powiatowym jest otwarta do końca września 2025 roku. Obejrzeć ją niewątpliwie warto.

This is some text inside of a div block.
Autor:
Sebastian Fikus

Więcej artykułów

Hanna Suchocka premier oberschlesien aktuell
Polityka
Pożegnanie

Rezygnacja z Schlesien Journal

VdG chce skoncentrować się na budowaniu nowego, internetowego medium. Dlatego podjęło decyzję o wycofaniu się z samodzielnej produkcji programu telewizyjnego „Schlesien Journal” dla TVP. Warto przy tej okazji przypomnieć burzliwą, pełną wzlotów i upadków historię tej kulturalnej inicjatywy z 33-letnią tradycją. ‍

Czytaj dalej
Zjazd VdG 2025
No items found.

Działajcie wspólnie!

Traktat polsko niemiecki z 1991 roku gwarantuje zarówno mniejszości niemieckiej w Polsce jak i społeczności polonijnej w Niemczech cały szereg praw. W wielu punktach nie są one realizowane, co budzi frustracje obu tych społeczności. VdG słusznie domaga się rozmów na ten temat przy Okrągłym Stole.

Czytaj dalej
Knut Abraham Friedrich Merz Schlesien
Ludzie
Polityka

Mecenas przyjaźni

Rząd Niemiec podjął decyzje o powołaniu posła do Bundestagu Knuta Abrahama na nowego koordynatora ds. współpracy społeczeństw obywatelskich i współpracy przygranicznej z Polską. Jest to również wspaniała wiadomość dla środowiska Autochtonów na Śląsku, których poseł Abraham od dziesięcioleci aktywnie wspiera.

Czytaj dalej