Tęsknota za nowym sensem
Środowisko mniejszości niemieckiej w Polsce stoi dziś w punkcie przełomowym. Ostatnie trzy dekady przyniosły budowę pozycji, utrwalenie struktur i ich profesjonalizację. Ale równocześnie – czas utraty ideowej aktualności. Dziś pytanie nie brzmi już, jak przetrwać, lecz jak nadać temu istnieniu nowy sens, który przyciąga. Jak zbudować wspólnotę, która nie broni tylko pamięci, ale tworzy przyszłość.
Niemieckość na Górnym Śląsku przez wiele lat była postrzegana jako relikt, dziedzictwo starszego pokolenia. Kiedyś główną potrzebą środowiska było odtworzenie namiastki dawnego świata, który kojarzył się z dziadkami, rodzicami, młodością. Dziś, w zmieniającym się świecie, niemieckość nie może być już tylko wspomnieniem. Musi stać się atrakcyjną perspektywą przyszłości.
Od niemieckości uniwersalnej do regionalnej
Największym wyzwaniem dla mniejszości jest dziś przedefiniowanie pojęcia niemieckości.
Przez lata dominował model uniwersalny, często przeszczepiony wprost z Republiki Federalnej. Ale niemieckość nie może być abstrakcją, która żyje w jakiejś eksterytorialnej przestrzeni. Powinna być fundamentem, na którym można budować nowe, regionalne formy kultury, takie które byłby dla współczesnych mieszkańców czymś aktualnym, bliskim i ważnym.
Tym bardziej młodzi ludzie potrzebują czegoś, co wyrasta z ich własnego doświadczenia z rodzinnych wspomnień, z historii, którą słyszeli od dziadków przy świątecznym stole. To przemawia do emocji, do wyobraźni.
Dlatego nowa niemieckość powinna być organicznie związana z górnośląskim pejzażem, językiem i codziennością. Tak właśnie rozumieli to Heinz Piątek, Horst Bienek, August Scholtis czy Joseph von Eichendorff. Nawet najważniejsza powieść Gustava Freytaga, Soll und Haben, osadzona jest w śląskich realiach. Ich dzieła wyrastały z kultury, która była zarazem niemiecka i śląska – zakorzeniona w regionie, a jednocześnie otwarta na Zachód.
Uniwersalna niemieckość nie stoi w sprzeczności ze śląskością. Przeciwnie – śląskość może być jej największym sojusznikiem. Jest żywa, barwna, obecna w przestrzeni publicznej – używana nawet w kampaniach reklamowych wielkich koncernów.
Niechęć wobec śląskości, która wciąż pojawia się w części środowiska, to echo dawnych polityk kulturalnego ucisku – zarówno pruskiego, jak i polskiego. Przez pokolenia elity napływowe próbowały zniwelować regionalne wartości tej społeczności, odbierając jej prawo do własnej odrębności.
Z takim myśleniem trzeba ostatecznie zerwać. Tym bardziej, że śląskość bez niemieckiego fundamentu również nie przetrwa w starciu z kulturą globalną. Oba te nurty – śląski i niemiecki – potrzebują się wzajemnie. Tylko razem mogą stworzyć nową jakość i prawdziwą wspólnotę przyszłości.
Siła wspólnoty – nowa inteligencja i nowe impulsy
Każdy ruch odrodzenia zaczyna się od ludzi myślących i zaangażowanych. Dlatego nowa polityka kulturalna mniejszości powinna postawić na pozyskanie autochtonicznej inteligencji – artystów, lekarzy, przedsiębiorców, naukowców, ludzi kultury, którzy identyfikują się z niemieckimi tradycjami Śląska. To właśnie oni mogą nadać ton i kierunek przemianom tożsamości. Potrzebny jest Klub Inteligencji Niemieckiej – nie tylko symboliczny, lecz realny ośrodek myśli i dyskusji.
Mógłby stać się przestrzenią debat światopoglądowych, miejscem, gdzie środowisko mniejszości stawia pytania o to, jak powinno wyglądać za kilkanaście lat. Niemieckość nie może być reliktem przeszłości – powinna być atrakcyjną perspektywą na przyszłość.
Klub taki mógłby łączyć funkcje intelektualnego salonu i centrum kultury: organizować spotkania, wykłady, koncerty, wystawy, projekcje filmowe – wszystko to, co pobudza do rozmowy i współtworzenia. Tylko w ten sposób mniejszość może znów stać się ważną i inspirującą siłą twórczą regionu – otwartą, różnorodną, przyciągającą kolejne, twórcze jednostki.
Pluralizm światopoglądowy nie jest zagrożeniem – jest warunkiem trwania.
Młodzi – między Europą a Heimatem
Dla młodego pokolenia przynależność narodowa nie jest już kategorią pierwszoplanową. Nie czują potrzeby walki o „niemieckość”, ale szukają wspólnoty, sensu i przestrzeni działania. Poszukują wzorców i orientacji.
Aktywacja środowisk twórczych i intelektualnych wydaje się tu kluczowa. To ich obecność w szeregach mniejszości powinna być inspiracja do angażowania się w struktury organizacji. Od momentu, kiedy w środowisku rówieśników będą mogli mówić z dumą o swojej przynależności do organizacji mniejszości, zmieni się też całkowicie zainteresowanie dla angażowanie się w struktury mniejszości.
Żeby ich pozyskać, mniejszość musi przestać być organizacją sentymentalną, a stać się środowiskiem nowoczesnej kultury – bliskiej, lokalnej, a jednocześnie europejskiej. Ale też być środowiskiem intelektualnych i artystycznych autorytetów.
Dobrym początkiem mogłyby być nowe instytucje: Młodzieżowy Dom kultury, agencja artystyczna wspierająca lokalne zespoły muzyczne, czy silny portal medialny, łączący treści kulturalne z debatą społeczną. To nie są dodatki – to narzędzia tworzenia wspólnoty.
Zaangażowanie środowisk młodzieżowych zrodzi się nie z dotacji, lecz z pasji. Trzeba tylko stworzyć jej warunki.
Nowa polityka kulturalna – instytucje i miejsca pamięci
Nowa polityka kulturalna mniejszości niemieckiej powinna zakładać tworzenie własnych instytucji kultury, które w profesjonalny sposób będą współtworzyć pejzaż artystyczny regionu. To one powinny stać się producentami wydarzeń i projektów o znaczeniu ponadlokalnym – nie niszowych, lecz konkurencyjnych wobec największych polskich przedsięwzięć kulturalnych.
To nie są mrzonki. Wystarczy przypomnieć inscenizację Z życia Nicponia Josepha von Eichendorffa, wystawioną w 1992 roku na deskach Teatru im. Kochanowskiego w Opolu.
Spektakl z międzynarodową obsadą, pod artystycznym nadzorem Macieja Prusa – dyrektora Teatru Dramatycznego w Warszawie – był wspólną inicjatywą opolskiego TSKN i jednej z najważniejszych scen w kraju.
Podobnie Schlesien Journal zdobywał przed dwudziestu laty międzynarodowe nagrody, a godzinne, radiowe audycje Pro Futury emitowane były na żywo (!) przez największą regionalną rozgłośnię Europy – Westdeutscher Rundfunk w Kolonii. Zresztą centrum Dokumentacyjno-Wystawiennicze Niemców w Polsce jest także wspaniałym sukcesem. Wszystko to dowody, że niemieckie inicjatywy kulturalne z Górnego Śląska potrafią osiągać europejski poziom.
Zadaniem organizacji mniejszości nie jest jedynie pielęgnowanie tradycji, lecz kreowanie wartości, które inspirują także większość. Niemieckość zawsze miała siłę inspirującą – w przeszłości potrafiła przenikać inne kultury, nadawać im język i porządek.
Nowa polityka kulturalna powinna jednak zwracać się także do wewnątrz, ku własnej wspólnocie. Trzeba odwoływać się do wspólnej historii i martyrologii by odbudować wspólnotę pamięci. Na tym tle szczególnego znaczenia nabierają miejsca-symbole niemieckiej kultury Śląska:
– Głogówek i Łubowice, przypominające o związkach tej ziemi z wielką kulturą europejską, z Beethovenem i Eichendorffem, poetą, którego romantyczna wyobraźnia wyrosła z tutejszego krajobrazu.
– Żyrowa, związana z rodem Gaschinów, budowniczych kompleksu na Górze św. Anny i dużo późniejszą tradycją niemieckiego oporu.
– Baszta Montalamberta w Koźlu, symbol obrony śląskiej niezależności i ducha sprzeciwu wobec obcych wpływów.
Te miejsca mogą stać się ogniskami nowego życia kulturalnego – nie muzealnymi pomnikami, lecz żywymi przestrzeniami spotkań, koncertów, festiwali i debat. Tam właśnie przeszłość mogłaby spotykać się z teraźniejszością – w twórczym dialogu pokoleń i tradycji.
Powrót do tych miejsc-symboli to powrót do źródeł tożsamości, w których przeszłość staje się inspiracją dla przyszłości. Na takich fundamentach można budować – dosłownie i symbolicznie – nową niemiecką obecność kulturalną na Śląsku.
Niemiecki i śląski jako języki mniejszości
Dwujęzyczność jest niezbywalną częścią tożsamości Górnego Śląska. Przez dziewięćset lat niemiecki i śląski współistniały tu bez konfliktu – jeden był językiem kultury i administracji, drugi językiem domu, emocji i codzienności.
Ta koegzystencja dwóch języków jest częścią niemieckiej historii i tradycji Górnego Śląska – i do tej tradycji warto dziś powrócić. Nie tylko jako do wspomnienia, lecz jako do realnej praktyki kulturowej.
Postrzeganie śląskiego jako „gorszego” byłoby błędem. Język śląski jest częścią kultury, która nie chce być polska. Ten język jest manifestacją odrębności kulturowej.
Otwarcie się na śląskość może przyciągnąć do organizacji nowych ludzi – szczególnie pokolenie 50–70-latków, które przez polską politykę asymilacyjną zostało pozbawione znajomości języka niemieckiego. To ludzie doświadczeni, zakorzenieni w niemieckich tradycjach, gotowi budować nową przestrzeń tożsamości.
Śląski nie jest konkurencją dla języka niemieckiego, lecz jego naturalnym sprzymierzeńcem i dopełnieniem. Oba języki, w swojej komplementarności, mogą tworzyć przestrzeń dla kulturowego odrodzenia.
Natomiast pisany język śląski, sztucznie tworzony dziś w formie literackiej, zapewne nie przetrwa próby czasu – zostanie zastąpiony przez polski, niemiecki lub angielski. Dlatego organizacja powinna dołożyć starań, by to właśnie niemiecki stał się naturalnym jej kontynuatorem. Warunkiem tego procesu jest jednak pełna akceptacja śląskiego – bez niej nie będzie możliwa integracja.
W stronę wspólnoty przyszłości
Celem mniejszości niemieckiej w Polsce powinno być odnalezienie nowego sensu wspólnoty – takiej, która daje ludziom oparcie, dumę i poczucie, że są u siebie.
Nie w imię ideologii, lecz w imię ludzi – ich doświadczeń, potrzeb i tęsknot.
W świecie coraz bardziej bezosobowym i zhomogenizowanym przynależność do wspólnoty zakorzenionej w miejscu i pamięci staje się wielką wartością. Przetrwają tylko te wspólnoty, które potrafią dać swoim członkom poczucie bezpieczeństwa i sensu – świadomość, że są częścią większej całości, współtworzącej przyszłość polityczną, kulturalną i społeczną regionu.
Bycie częścią takiego środowiska to nie kwestia deklaracji, lecz wewnętrznego przekonania, że warto być razem – że wspólne cele i doświadczenia budują znaczenie codzienności.
Nowa polityka kulturalna mniejszości powinna budować taką wspólnotę na fundamencie śląskiej niemieckości – zakorzenionej w regionie, ale otwartej i nowoczesnej.
To właśnie w połączeniu śląskości i niemieckości leży źródło odnowy: śląskość daje zakorzenienie, niemieckość – uniwersalny język kultury.
Bo niemieckość i śląskość – jak dwa nurty tej samej rzeki – mogą wspólnie stworzyć nową przestrzeń kultury, w której zakorzenienie staje się siłą, a pamięć – drogowskazem ku zachodniej Europie.