rys. Natalia Klimaschka
Społeczność polska w Niemczech została uznana za mniejszość narodową Traktatem Genewskim z 15 lipca 1922 roku. Była to polsko-niemiecka umowa międzynarodowa.
W kolejnych latach mniejszość polska była aktywna nie tylko na Górnym Śląsku. Jej głównym centrami były Berlin i Zagłębie Ruhry. Posiadała banki, domy spotkań i przedszkola na terenie całych Niemiec. Dopiero 27 lutego 1940 r. niemiecka Rada Ministrów uchwaliła tzw. „Rozporządzenie na Rzecz Obrony III Rzeszy”. Potocznie ten akt prawny nazywany jest Dekretem Göringa. Nakazał on rozwiązanie wszelkich polskich organizacji. Władze III Rzeszy skonfiskowały sporą liczbę nieruchomości. Były to kamienice, instytucje bankowe, szkoły, przedszkola, drukarnie, czasopisma, biblioteki, instytucje finansowo-kredytowe, czy kluby polskie. Skradziono środki na kontach bankowych. Ponadto, szacuje się, że w następnych miesiącach aresztowano do 2 tys. osób, które umieszczono w obozach koncentracyjnych.
Rozporządzenie to zostało jednak uchylone w 1951 roku uchwałą niemieckiego Bundestagu. Prawnie rzecz biorąc społeczność polska w była Niemczech od tego momentu znowu mniejszością narodową. Utraciła ten status ponownie w roku 1991 na podstawie kolejnej międzynarodowej umowy, jaką był traktat polsko-niemiecki z 1991 roku. Traktat i wynikające z niego konsekwencje prawne stały się punktem wyjścia dla następnych, niemieckich aktów legislacyjnych.
W dniu 11 maja 1995 roku rząd Niemiec podpisał Konwencję Ramową Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych. W swojej deklaracji Rząd Republiki Federalnej stwierdził, że za mniejszości narodowe w Niemczech uznaje się mniejszość duńską oraz mniejszość serbołużycką.
Konwencja Ramowa została ratyfikowana przez niemiecki Bundestag 1 lutego 1997 r. Paradoksalnie dla sytuacji Polonii w Niemczech był to moment decydujący i kluczowy.
Aktem tym niemiecki parlament podjął uchwałę, że w Niemczech nie ma mniejszości polskiej (Bundesgesetzblatt 1997, część II, strona 1406). Od tego momentu ewentualne uznanie statusu mniejszości narodowej społeczności polskiej stało się wyłączną kompetencją niemieckiego Bundestagu. I taka ewentualna ustawa byłaby wtedy nie tyle przywrócenie statusu mniejszości, tylko ponowne jego nadaniem.
Taka uchwała Bundestagu jest jednak niemożliwa. Rząd Republiki Federalnej Niemiec stoi na stanowisku, że do uznania określonej społeczności za mniejszość narodową muszą być spełnione jasne kryteria. Zgodnie z tą wykładnią społeczność narodowa musi być autochtoniczna. To znaczy musi mieszkać na jakimś terytorium od bardzo dawna, musi mieszkać na zwartym terenie, najlepiej, gdy można dowieść, że była założycielem określonej miejscowości. Musi ona wykształcić na tym terenie swoją własną kulturę i utrzymywać własny język. Dla przykładu społeczność francuskich Hugenotów osiedliła się w XVII wieku w Berlinie i mieszkała na określonych ulicach. Ale i ona nie otrzymała w Niemczech statusu mniejszości narodowej.
Rząd Niemiec stoi na stanowisku, że społeczność polska ma charakter emigracyjny, podobnie jak wiele innych grup narodowościowych w Niemczech. Argumentuje również, że przyznanie społeczności polskiej statusu mniejszości otwarłoby rodzaj puszki Pandory, ponieważ inne grupy emigranckie, jak choćby Turcy, mogliby się domagać podobnego statusu. Od tego momentu każda inna grupa emigrancka w Niemczech, również wietnamska, syryjska czy angolska, mogłaby domagać się takiego statusu. A to doprowadziłoby do prawnego chaosu w Niemczech.
Z punktu widzenia polskich interesów jest to jednak ogromna strata. Gdyby społeczność polska miała status mniejszości, to byłaby finansowana centralnie, ze środków federalnych. Przyjmuje się, że Polaków w Niemczech jest ok. 1,5-2 mln. Byłaby to wówczas największa mniejszość narodowa w Niemczech i jej siła sprawcza byłaby ogromna.
Jakie były przyczyny, dla których polscy negocjatorzy w 1991 roku zgodzili się na odebranie społeczności polskiej statusu mniejszości narodowej wymaga zapewne żmudnych badań archiwalnych . Nie ulega chyba wątpliwości, że kiedyś zapewne się dowiemy, jak ten poker wyglądał.
* * *
Czy Spätaussiedler mogą być polską mniejszością?
Prof. dr hab. Jan Barcz dla Spectrum.direct
Jan Barcz, profesor prawa międzynarodowego, członek polskiego zespołu negocjującego „duży” traktat, czyli traktat o potwierdzeniu granicy polsko-niemieckiej oraz uczestnik Konferencji 2+4, komentuje tekst Spectrum.direct „Przegrana przez nieuwagę”.
W swoim artykule/poście „Przegrana przez nieuwagę” prof. Sebastian Fikus zawarł dwie tezy, do których chciałbym się odnieść; po pierwsze stwierdził, że w 1951 r. mniejszość polska w RFN odzyskała status mniejszości narodowej; po drugie, że negocjatorzy „dużego” Traktatu z 1991 r. zgodzili się na odebranie Polonii tego statusu z nieznanych przyczyn.
Ad 1) Dobrze, że prof. Fikus odnotował, iż ustawą z 1951 r. RFN unieważniła sławetne rozporządzenie Göringa z 1940 r. (z mocą od 8 maja 1945 r.), co stwierdziłem parę miesięcy temu, weryfikując prowadzoną od lat kampanię, zarzucającą RFN utrzymywanie ważności nazistowskiego prawa (zob. Sprawa tzw. dekretu Göringa). Miało to być przyczyną odmawiania Polonii statusu mniejszości i odszkodowań za skonfiskowane organizacjom polskim przez nazistów mienie. Punkt wyjścia tej kampanii okazał się więc nieprawdziwy. Nie oznacza to jednak możliwości przywrócenia statusu Polonii sprzed II wojny światowej, w tym trwania przy dalszym obowiązywaniu deklaracji Mościcki-Hitler z 1937 r. (takie głosy też się pojawiały). Zbyt tragiczne i istotne zaszły zmiany wynikające z wymordowania przez nazistów działaczy organizacji polskich, związane z okresem okupacji Niemiec przez mocarstwa zwycięskie po wojnie, z przesiedleniami wielkich grup ludności, z przesunięciem granic, podziałem i zjednoczeniem Niemiec. W RFN od chwili jej powstania w 1949 r. konsekwentnie – co słusznie odnotowuje prof. Fikus – uznawano jedynie tzw. miejscowe/autochtoniczne (angesidelte) mniejszości, tj. w RFN mniejszość duńską, a po zjednoczeniu również Serbo-Łużyczan. „Duży” traktat niczego więc Polonii w Niemczech nie odbierał. Natomiast można postawić pytanie, dlaczego zgodzono się na dysparytet, akceptując pojęcie mniejszości niemieckiej w Polsce, a w stosunku do Polonii stosując pojęcie „osób w Republice Federalnej Niemiec, posiadających niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia, albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej".
Ad 2) Dysparytet ten wynikał przede wszystkim z kategorycznego stanowiska strony niemieckiej, odmawiającej zaakceptowania pojęcia „polskiej mniejszości narodowej” w RFN ze względów wyżej podanych (nota bene do dzisiaj stanowisko to nie uległo zmianie). Ale były też inne ważne przyczyny, które były wówczas przedmiotem szczegółowej analizy i które sprawiły, że dysparytet pojęciowy został przez polskich negocjatorów zaakceptowany. Nie jest to żadną tajemnicą, a przyczyny te zostały wyczerpujące opisane w literaturze specjalistycznej (zob. sumująco: Akt dobrosąsiedzki. 30 lat Traktatu polsko-niemieckiego o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, red. J. Barcz i K. Ruchniewicz, Warszawa 2021; książka dostępna bezpłatnie on-line). Polonia w Niemczech była wówczas bardzo zróżnicowana (po części zróżnicowanie takie utrzymuje się nadal), przy czym jedynie Polacy mający obywatelstwo niemieckie mogliby pretendować do miana mniejszości. Do grupy tej należeli tylko potomkowie emigracji i przełomu XIX i XX wieku (tzw. Ruhr-Polen). Również część tzw. displaced persons, tj. Polaków, którzy pozostali z różnych względów po wojnie w Niemczech Zachodnich nabyło obywatelstwo niemieckie. Większość natomiast stanowili tzw. przesiedleńcy (Aussiedler), którzy - powołując się na art. 116 ust. l UZ RFN, czyli na niemieckie pochodzenie - wyemigrowali w kolejnych falach do Niemiec, lecz zachowali poczucie polskiej tożsamości narodowej. Dla strony niemieckiej byli oni i są Niemcami (formalnie takiej opcji dokonali). W okresie negocjacji nad „dużym” Traktatem, w RFN przebywała również olbrzymia grupa Polaków (do 300 tyś.), która w niewielkiej części przebywała tam na zasadzie tzw. pobytu tolerowanego i uzyskała prawo stałego pobytu, natomiast w przeważającej części przebywała w RFN nielegalnie. Dla tej grupy podstawowym problemem było zalegalizowanie pobytu w Niemczech (byli oni w Niemczech cudzoziemcami).
W tej sytuacji zasadniczym wzywaniem dla polskich negocjatorów było objęcie ochroną wszystkich tych grup. „Duży” Traktat zapewnia wszystkim obywatelem niemieckim, którzy poczuwają się do Polskości takie same prawa jak członkom mniejszości narodowej. Dodatkowo, w załączonych listach, zobowiązał RFN do zagwarantowania stosownych praw migrant workers, tj. obywatelom polskim pracującym w RFN. Było to – jak na ówczesne czasy – rozwiązanie nowatorskie (obecnie gwarantowane posiadaniem przez obywateli polskich również obywatelstwa Unii).
Po bez mała 35 latach od zawarcia „dużego” Traktatu sytuacja zmieniła się. Polonia w Niemczech ustabilizowała się. Bardzo umocnił się standard międzynarodowy ochrony mniejszości (dwie konwencje), w odwołaniu do zróżnicowanego charakteru mniejszości - narodowych, etnicznych, językowych, kulturowych. Z pewnością nadszedł czas, aby okoliczności te uwzględniła RFN w swoim prawie krajowym, tym bardziej że ułatwia to struktura landowa tego państwa. Natomiast „duży” Traktat pozostanie ważnym punktem odniesienia, z gwarancją praw dla zróżnicowanej Polonii.