Pałac w Żyrowej to najpiękniejsza barokowa rezydencja na Śląsku Opolskim. W znakomitej scenerii odrestaurowanego zabytku zainaugurowano nową formułę spotkań środowisk gospodarczych regionu.
Udostępnij:
Cykl spotkań gospodarczych rozpoczął się eventem pod hasłem „Oktoberfest” - całkiem celowo nazwanym i celebrowanym tradycyjnie po bawarsku, bez tłumaczenia w stylu „święto piwa” albo „święto chmielu”. Autorem projektu pt. „Gospodarka Województwa Opolskiego zaprasza” jest Leonard Malcharczyk. Lokalizacja wydarzenia to zasługa inwestora i właściciela Pałacu Żyrowa Joachima Wieszollka.
Pod ogromnym gabarytowo namiotem, w otoczeniu pałacowym i parkowym zgromadziło się niemal tysiąc osób, przeważająco ubranych w regionalne bawarskie stroje. Na pierwszy rzut oka wydawać się mogło, że oto odbywa się jedna z wielu typowych imprez tzw. „mniejszościowych” - po niemiecku, z piwem, golonką i „Heimatmelodie”.
A jednak nie było to wydarzenie organizowane czy firmowane przez TSKN, ale zabawa z rozmachem i swobodą zorganizowana przez zaprzyjaźnionych przedsiębiorców – bez względu na jakiekolwiek przynależności czy przekonania.
Na żyrowskim „Oktoberfeście” nie odbyły się żadne oficjalne powitania prominentnych gości, przemówienia, dziękczynienia – tak typowe dla wszystkich podobnych imprez. Formuła projektu „Gospodarka Województwa Opolskiego zaprasza” ma się opierać na modelu jednoczesnej współorganizacji eventów przez firmy, które czują po prostu społeczną potrzebę angażowania się w tego typu integrujące przedsięwzięcia.
Piątkowy festyn – bez sponsorów a w roli współorganizatorów - przygotowało spontanicznie kilkudziesięciu przedsiębiorców, którzy przyjechali do Żyrowej wraz ze swoimi pracownikami, kontrahentami, przyjaciółmi. Do tego grona dołączyli okoliczni mieszkańcy.
W „podręcznikowej” informacji prasowej powinna w tym miejscu nastąpić standardowa wyliczanka obecnych oficjeli, sponsorów, gwiazd muzycznych, celebrytów i marki lanego piwa… Zamiast tego „abecadła” pozwolę sobie na przedstawienie istotniejszych elementów tego wydarzenia.
Otóż, „Oktoberfest” w Żyrowej nie był pospolitym mniejszościowym „festem” z przaśną zabawą i „łożartymi” biesiadnikami. Stanowi zupełnie nową jakość.
Festyn ulokowany w pałacowo-parkowym kompleksie stanowił przeżycie rzeczywiście estetyczne, a motto „Bądźmy sobą i z sobą u siebie”, umieszczone na ogromnym banerze pod namiotem było bardzo wyrazistym dopełnieniem tej wspólnej biesiady, zorganizowanej ponad wszelkimi podziałami. Cytując ks. prof. Henryka Skworowskiego, właściciel pałacu w Żyrowej przekazuje w bardzo trafny sposób ideę zainicjowanego projektu: w silnym regionie możliwa, konieczna i gospodarczo skuteczna jest jedynie wspólnota ludzi ponad podziałami politycznymi i narodowościowymi, gdzie wszyscy czują się dobrze we wspólnym opolskim domu.
Obserwując „listy obecności” podczas rozmaitych wydarzeń społeczno-kulturalnych na terenie województwa opolskiego, podkreślę że od dłuższego czasu nie zdarza się, aby przy jednym stole biesiadowali zgodnie wojewoda z PIS-u, marszałek z Platformy, starostowie, burmistrzowie, wójtowie z Mniejszości Niemieckiej i partii opozycyjnych rozmaitych maści. I to wszystko w bawarskim kolorycie.
„Oktoberfest” w Żyrowej wart jest zanotowania jako pierwsza już od wielu lat udana próba zintegrowania środowisk bez względu na polityczne walki. Mimo że odbył się w samym szczycie ostrej kampanii wyborczej w kraju i regionie, to nikt z obecnych agitacji wyborczej nie uprawiał!
Mimo że każda tego typu impreza potrzebuje wsparcia finansowego, dotacji samorządowych czy unijnych itd., w tym przypadku jakikolwiek mecenat nie został zauważony czy wyartykułowany.
Taki „Oktoberfest”, jako wydarzenie kulturalno-gospodarcze w tak zgrabnie ujętej współorganizacji, z subtelnością, bez nachalnego sponsoringu, gdzie mieszają się w zgodzie po polsku, niemiecku, śląsku rozmaite „Antony aus Tirol” i „Karolinki”… nie udałby się dziś w innym regionie kraju.
Śląsk Opolski to kraina, którą można bez przesady scharakteryzować w wymiarze społeczno-politycznym jako „Laboratorium Europy”. Jest to region o bardzo skomplikowanej historii, strukturze społecznej i tak silnym wymieszaniu wszelkich pierwiastków: narodowościowych, kulturowych, językowych itd., że jego specyfikę rozumieją jedynie ci, którzy tę swoją małą ojczyznę prawdziwie czują.
I to bez znaczenia, czy mieszkają tu od zawsze, czy dopiero od niedawna. W takiej atmosferze – wzajemnego szacunku i akceptacji projekt zainicjowany w Żyrowej ma wszelkie szanse na udaną kontynuację.
Teresa Kudyba, autorka jest reżyserką filmową, dokumentalistką, regionalistką. Poniżej publikujemy fragment jej wcześniejszego artykułu „Żyrowa – u podnóża annogórskiej kalwarii”, który ukazał się w Gazecie Wyborczej w roku 2006 w cyklu „Opolskie zamki i pałace na weekend”:
To wyjątkowe miejsce na mapie i w dziejach regionu jest związane ze znakomitym rodem de Gaschin, którym pokolenia Górnoślązaków są wdzięczne za sanktuarium, klasztor i kalwarię na Górze Św. Anny.
W 1631 roku Żyrową, Porębę i Górę św. Anny odkupił od cesarza za symboliczną kwotę hrabia Melchior Ferdinand de Gaschin, podkomorzy cesarsko-królewski i starosta księstwa opolsko-raciborskiego. Trzynaście lat (1631-44) trwała budowa okazałej, wczesnobarokowej rezydencji, zaprojektowanej w stylu włoskim. W latach: 1781, 1899, 1904-11 pałac był rozbudowywany i restaurowany.
O Żyrowej i posiadających ją rodzie de Gaschin należy pamiętać przede wszystkim dlatego, że to oni stworzyli na świętej górze Górnoślązaków wszystkie budowle sakralne, które służą odtąd modlitwie, ruchowi pątniczemu, a także turystycznemu.
Zaczęło się w roku 1655, gdy bardzo pobożny hrabia Melchior sprowadził na Górę franciszkanów, oddając im w opiekę tamtejszy drewniany kościół. Wkrótce Melchior ufundował franiszkanom klasztor. Zmarł bezdzietnie w pałacu w Polskiej Cerekwi. Jego olbrzymi majątek przejął 22-letni bratanek Adam Franz Leopold. Posiadł jednocześnie aż pięć śląskich krain: Hulczyn, Kietrz, Olesno, Żyrowa, Polska Cerekiew. Adam kontynuował dzieło wuja: postawił murowany kościół i rozpoczął w 1700 roku budowę annogórskiej kalwarii. Pracami kierował mieszkający w Opolu włoski architekt Domenico Signo, a układ kaplic wzorowany był na projekcie Kalwarii Zebrzydowskiej.
Spadkobiercą Adama, pochowanego w roku 1719 w raciborskim kościele dominikanów, został jego syn Jan Joseph von Gaschin. Jan zaczął budowę murowanego klasztoru, zaś jego najmłodszy brat dokończył dzieła. Podziwiany przez współczesnych kompleks annogórskiej kalwarii, zwanej „śląską Jerozolimą”, to dzieło życia innego z potomków tego znakomitego śląskiego rodu – Antona. Inauguracja nabożeństw kalwaryjskich odbyła się 14 września 1764 roku, w święto Podwyższenia Krzyża. Bezdzietny Anton zostawił majątek swemu leciwemu bratu Franciszkowi Jerzemu. Franciszek, żonaty z Anną Barbarą von Garnier, większość czasu spędzał w pałacu w Turawie.
Gaschinowie otwarcie występowali przeciwko Prusom i królowi Fryderykowi II.
W czasach sekularyzacji dóbr kościelnych procesowali się z rządem Prus, broniąc interesu franciszkanów. Doszło do tego, że hrabia Damian został na rozkaz króla osadzony w podziemiach opolskiego zamku, skąd uciekł dzięki pomocy wiernego sługi do Jemielnicy i Rud. Potem walczył w szeregach wojsk polskich na Ukrainie.
Podczas jednej z rewizji żyrowskiego pałacu żonę Damiana służba ukryła w studni. Tam hrabina odnalazła zapomniane tajne przejście, którym uciekła do okolicznych lasów.
Ostatnim przedstawicielem rodu Gaschin był hrabia Ferdynand (1827-94), cierpiący na chorobę psychiczną; przeprowadził się do Austrii. W roku 1831 została sprzedana Poręba i Góra Św. Anny, a w 1852 – Żyrowa.
Pod koniec XIX wieku Żyrowa jest własnością pochodzącego z Kolonii rodu von Francken-Sierstorpff, rezydującego w Kopicach, Frączkowie i Jędrzejowie.
Johann von Francken –Sierstorpff (1858-1917) otrzymał Żyrową, żeniąc się z bogatą Amerykanką, Mary Knowlton. Żyrowa była prezentem ślubnym podarowanym jej przez ojca-milionera. Rozbudowa rezydencji, dokonana w latach 1904-1907 dodała manierystycznej budowli splendoru w środowisku arystokracji śląskiej. Mary wyposażyła pałac w stylowe meble i dzieła sztuki. Johann – królewski szambelan i rycerz zakonu maltańskiego otrzymał Żelazny Krzyż Zasługi II Klasy. W 1911 roku przyjechał do Żyrowej cesarz Wilhelm II na polowanie oraz w odwiedziny do hrabiego Sierstorpffa - kolegi ze studiów w Bonn. Pałac został splądrowany w czasie III Powstania Śląskiego przez kwaterujących tam powstańców.
Syn Mary i Johanna, Klemens, opuścił Żyrową w czasie dojścia Hitlera do władzy. Zmarł w Ameryce w 1944 roku. Zadłużony majątek został oddany pod zarząd komisaryczny. Jego żona Elisabeth wyprowadziła się z Żyrowej w roku 1938. Wyjechała do Ameryki wraz z córką Konstancją i synem Eduardem. Wcześniej, w roku 1934 zmuszona została do oddania kamieniołomu wapienia pod Górą Św. Anny na potrzeby nazistowskich Niemiec. W tym miejscu zbudowano monumentalny amfiteatr, wykorzystywany na potrzeby propagandy zarówno w czasach niemieckich, jak też współczesnych.
Era ZOZ-u i Remaku
Pałac służył w czasie II wojny światowej jako archiwum wojskowe III Rzeszy. Wkraczający do wsi sowieci zrabowali i zniszczyli część wnętrz, ale pałac ocalał. Pod koniec 1945 roku zorganizowano w nim dom sierot - ofiar powstania warszawskiego, potem prewentorium, które prowadził ZOZ w Krapkowicach, następnie w Kędzierzynie-Koźlu. Z powodu braku środków na dalsze funkcjonowanie prewentorium, obiekt w 1982 roku zamknięto i przez kilka lat stał pusty, bez dozoru – rozkradany i dewastowany.
16 września 1985 roku barokową rezydencję nabyło Przedsiębiorstwo Rekonstrukcji i Modernizacji Urządzeń Energetycznych „Remak” w Opolu. Pałac miał być docelowo ośrodkiem rehabilitacyjno-wypoczynkowym tej dobrze prosperującej wówczas opolskiej firmy. Remak zatrudniał w latach 80-tych 4.500 pracowników, w remontowanie Żyrowej zaangażowanych było aż 80 osób. Firma wymieniła dach, stropy, uruchomiła własną stolarnię, w której odnawiano meble. Specjaliści z Politechniki Wrocławskiej odgrzybili ściany pałacu. Finalizowano umowę współpracy z inwestorem austriackim, gdy wskutek transformacji gospodarczej w Polsce ambitne plany socjalne Remaku legły w gruzach. Wypoczynek i pola golfowe dla klasy robotniczej pogrzebał rodzący się polski kapitalizm.
W roku 1992 firma wycofała się z placu budowy. Obiekt zaczęto rozkradać; zniknęły cenne piece kaflowe, sztukaterie, centralne ogrzewanie, rynny, klepki, okna, a nawet dzwon z 1539 roku. Choć zgłaszano kradzieże policji, sprawy były umarzane. Pałac w bardzo dobrym stanie, po remoncie i zabezpieczeniu najważniejszych elementów konstrukcyjnych został sprzedany. Niestety, nieszczęśliwie. Manierystyczno-barokowy pałac w Żyrowej został własnością spółki „Jaga” z Sosnowca, a w rzeczywistości - znajdował się w posiadaniu komornika Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu. Zadłużenia „Jagi” wobec Skarbu Państwa i brak woli przeprowadzania aktualnych wycen obiektu stanowił długo sytuację patową.
Kilka lat temu pałac w Żyrowej został zakupiony i imponująco odrestaurowany przez Joachima Wieszollka, właściciela firmy transportowo-spedycyjnej TRANSANNABERG.
This is some text inside of a div block.
Autor:
Teresa Kudyba
Udostępnij:
Poprzedni
Następny
Więcej artykułów
Zwyczaje
Tożsamość
Duchy w bibliotece
Śląskie dziedzictwo kulturowe nie sprowadza się wyłączenie do wybitnych dzieł literackich, czy malarstwa. Przez setki lat społeczność autochtoniczna żyła w świecie własnych archaicznych lęków, obaw i fascynacji. Wiele z nich miało jeszcze korzenie w czasach pogańskich. Później oba systemy istniały setki lat równolegle, konwertowały i wzajemnie na siebie oddziaływały. Dr Marek Dziony stara się te tamtą kulturową rzeczywistość ocalić od zapomnienia. W Bibliotece im. Eichendorffa stworzył scenerię, w której ożyły śląskie utopki, syrenki, krasnoludki i czarownice [ZOBACZ VIDEO].
Na Kongresie Towarzystw Polsko-Niemieckich i Niemiecko-Polskich w Bielsku poruszano kwestie międzynarodowego systemu bezpieczeństwa. Nowa sytuacja polityczna w Niemczech stawia przed organizacjami polsko-niemieckimi, Polonią i Mniejszością nowe ważne zadanie. Tworzenie sieci osobistych i organizacyjnych nabiera nowego znaczenia.
Pochodzący z Zawidowa koło Zgorzelca Jacob Böhme był pierwszym wybitnym niemieckim myślicielem, który pisał po niemiecku. Stąd też uchodzi za ojca niemieckiej filozofii. Za swoje poglądy był Böhme kilkakrotnie więziony. W jego rodzinnym mieście otwarto wystawę pt. “Czas Lilii. Mistyczny filozof Jacob Böhme i odnowa świata” prezentującą twórczość tego wybitnego myśliciela.
Klikając „Akceptuj wszystkie pliki cookie”, wyrażasz zgodę na przechowywanie plików cookie na swoim urządzeniu w celu usprawnienia nawigacji w witrynie, analizy wykorzystania witryny i wsparcia naszych działań marketingowych.