Twórcą pojęcia Miejsc Pamięci (lieux de mémoire) jest francuski historyk Pierre Nora. To on jako pierwszy podjął się próby rozszyfrowania znaczenia obiektów, które spełniają w pamięci rolę symboli. Przy czym Miejsca Pamięci rozumie nie koniecznie w kategoriach geograficznych. Mogą nimi być również ludzie, wydarzenia, czy nawet przedmioty. Miejsca Pamięci wchodzą ze sobą w skomplikowane relacje i wzajemnie się w różny sposób rekonfigurują. Występują one w różnych kontekstach i nabierają w nich różnego znaczenia.
Dla autochtonów Góra św. Anny jest środkiem świata. Punktem, który organizuje przestrzeń i tożsamość. Przez kilkaset lat była dla nich namiastką Jeruzalem, do którego chodzili się modlić i użalać nad swoim losem.
W XI wieku Śląsk w przeważającej części był bezkresnym pustkowiem. W trudnych do przebycia lasach, w daleko oddalonych od siebie wioskach mieszkali słowiańscy chłopi. Nie zmienia to faktu, że panujący tu książęta piastowscy już wówczas należeli do arystokratycznych, elit europejskich. Tak też byli postrzegani na zachodnioeuropejskich dworach.
Cesarz Ferdynand I Habsburg podpisał w Pradze 29 września 1562 roku Statut Księstwa Opolskiego i Raciborskiego. Inicjatorem tego aktu prawnego był starosta ziemski księstwa i pierwszy ordynat Głogówka, Hans von Oppersdorff. Był to rodzaj konstytucji regulującej stosunki wewnętrzne Księstwa oraz relacje z Cesarstwem. Miała ona obowiązywać do czasu przejęcia Śląska przez Prusy w roku 1742.
Głogówek jest jednym z najciekawszych miast na Górnym Śląsku. Posiada też zupełnie wyjątkową historię. Nie budziła ona jednak dostatecznie dużo zainteresowania w środowiskach niemieckich ze względu na silne powiązania rodu Opersdorffów z polską kulturą.
Joseph von Eichendorff jest jednym z najwybitniejszych niemieckich poetów. Wychował się dwujęzycznie wśród autochtonicznych dzieci w Łubowicach. Jego życie zdominowane było bolesnymi stratami i koniecznością wyrzeczeń. Wypełnione było służbowymi obowiązkami pruskiego urzędnika i niepokojem o kondycję finansową rodziny.
Drewniane kościoły są dziś jedynymi materialnymi śladami życia prostej społeczności autochtonicznej na Górnym Śląsku w poprzednich stuleciach. Środowiska, które przez wieki żyło w dramatycznej nędzy i w całym majestacie prawa było dyskryminowane przez arystokratyczne elity. Tu, wśród drewnianych figur, płakały matki i użalały się Bogu nad swoim losem.
Na Górnym Śląsku przed I wojną światową powstał drugi największy obszar przemysłowy Niemiec. Był synonimem nowoczesności i postępu technicznego. Jego rozwój przyniósł śląskiej arystokracji bajkowe bogactwo. Dla prostych autochtonów oznaczał natomiast nędzę i poniżenie. Industrializację regionu zapoczątkowano już na życzenie Fryderyka Wielkiego.
Rozwój przemysłu spowodował wielkie zapotrzebowanie na siłę roboczą. Chłopi z okolicznych wsi przeprowadzali się do rodzących się miast i osiedli przemysłowych. Ich poziom życia był dramatyczny. Powszechne były fatalne warunki sanitarne i brak żywności. Ale rozwój przemysłu stwarzał również zapotrzebowanie na kadry inżynierskie i managerskie, których tu nie było.
Wojciech Korfanty pochodził z biednej autochtonicznej rodziny. Był pierwszym, który skutecznie sprzeciwił się wyzyskowi i poniżaniu tego środowiska przez napływowe elity pruskie. To dzięki niemu autochtoni przed I wojną podnieśli głowy i zaczęli swoich synów wysyłać na niemieckie uniwersytety. Za swoją działalność polityczną Korfanty zapłacił dramatyczną cenę. Był więziony, katowany, zmuszony do przymusowej emigracji
Nieodłączną częścią historii regionu są Żydzi. Przez wiele wieków byli prześladowani i poniewierani. Dopiero liberalna polityka pruska w XIX wieku uczyniła z nich pełnoprawnych obywateli. Środowisko to w ciągu kilku dekad przeszło niezwykłą emancypację, w ramach której wielu z nich dorobiło się na Górnym Śląsku bajońskich sum.
Hans Lukaschek jest jednym z najważniejszych polityków Górnego Śląska XX wieku. Kierował niemiecką akcją plebiscytową, pełniąc po stronie pruskiej podobną funkcję do tej, którą Korfanty odgrywał po polskiej stronie. W okresie międzywojennym był nadprezydentem Prowincji Górnośląskiej, której stolicą było Opole.
Udokumentowana historia rodziny von Scheliha sięga prawie tysiąca lat i zawsze była związana ze Śląskiem. Jego ziemiańscy przodkowie byli wysokimi pruskimi urzędnikami i oficerami. Jego matka, Elisabeth, była natomiast córką ówczesnego wieloletniego nadburmistrza Frankfurtu nad Menem, a później pruskiego ministra finansów, dr. iur. h. c. Johannes von Miquel.
Dietrich von Choltitz urodził się 9 listopada 1894 roku w Łące Prudnickiej. Początki pałacu sięgają XV wieku, potem przybudowywany był w okresie renesansu, by obecną, neogotycką formę przyjąć w połowie XIX wieku. Jego ojciec, Hans von Choltitz, był majorem pruskiej armii, matka Gertrud była z domu Rosenberg.
Gustav Freytag urodził się 13 lipca 1816 roku w Kluczborku. Ojciec, Gottlob Ferdinand Freytag był lekarzem, a później burmistrzem w Kluczborku, jego matka Henriette była z domu Zebe. W latach 1817 do 1928 mieszkał razem ze swoimi rodzicami w Byczynie.
Wiosną 1945 roku toczyła się jeszcze wojna. Ciągle dymiły kominy niemieckich krematoriów. Klika tygodni wcześniej Śląsk był widownią ewakuowania obozów koncentracyjnych i marszów śmierci. I to nie kto inny, jak sami Niemicy z nieprawdopodobną brutalnością wprowadzali zasady segregacji narodowej. Kiedy pustoszały hitlerowskie obozy zagłady, pozostawały po nich ślady bezprecedensowych zbrodni popełnianych na ludziach.
Po 1945 roku władze polskie zadecydowały, że wszystkie osoby o wyraźnie ukształtowanej niemieckiej świadomości narodowej muszą opuścić teren Rzeczypospolitej. Powołano specjalne komisje, które decydowały, kto może w Polsce pozostać, a kto musi wyjechać do Niemiec.
Alfons Nossol wydaje się najwybitniejszym Górnoślązakiem przełomu XX i XXI wieku. Zmiana systemowa i odrodzenie zorganizowanej społeczności niemieckiej przypadają na czasy, kiedy kierował Opolską Diecezją. Wbrew wielu oporom to on zadecydował o wprowadzeniu niemieckich mszy na Górze św. Anny.