Drewniane kościoły są dziś jedynymi materialnymi śladami życia prostej społeczności autochtonicznej na Górnym Śląsku w poprzednich stuleciach. Środowiska, które przez wieki żyło w dramatycznej nędzy i w całym majestacie prawa było dyskryminowane przez arystokratyczne elity. Tu, wśród drewnianych figur, płakały matki i użalały się Bogu nad swoim losem.
Drewniane kościoły są dziś jedynymimaterialnymi śladami życia prostej społeczności autochtonicznej na GórnymŚląsku w poprzednich stuleciach. Środowiska, które przez wieki żyło w dramatycznejnędzy i w całym majestacie prawa było dyskryminowane przez arystokratyczneelity. Tu, wśród drewnianych figur, płakały matki i użalały się Bogu nad swoimlosem.
Zdecydowana większość ziemi uprawnej tego regionu była wrękach autochtonicznych rodzin arystokratycznych, których majątki były dobramirycerskimi (Rittergut). Powszechnie nazywano je dominiami i taka nazwafunkcjonuje do dziś w gwarze śląskiej. Nadanie dominium było rodzajem zapłatyza służbę wojskową, które rycerstwo otrzymywało od panującego.
Zgodnie z feudalnymi, patrymonialnymi zasadami ustrojowymi„rycerze” oddawali swoją ziemię w użytkowanie chłopom, którzy w zamian za to zobowiązani byli świadczyć pracę na rzecz swoich panów. Mieli równieżprawo domagać się darmowej pracy w latyfundiach autochtonicznych dzieci. Odsuwerennej oceny pana feudalnego zależał wiek, od którego można było je wysłać do pracy i od kiedy młody człowiek stawał się „dorosły”. Dzieci zmuszane byłydo pracy wyłącznie za jedzenie, na które składały się głodowe racje.
W drugiej połowie XVIII handel chłopami górnośląskimi byłczymś tak naturalnym, jak płodami rolnymi. Proceder ten niewiele się różnił odhandlu niewolnikami w starożytnym Rzymie. Prawo austriackie, a potem pruskiestanowiło, że poddani byli prywatną własnością panów feudalnych.
Obciążenia wynikające z obowiązku pracy i innych świadczeńna rzecz dominiów były tak przytłaczające, że chłopi nie mieli oni ani czasu,ani możliwości uprawy własnego pola. W konsekwencji rodziny autochtoniczne często głodowały. Chłopomnie wolno było sprzedać na wolnym rynku żadnego inwentarza żywego ani płodówrolnych, bez zgody pana feudalnego. On też mógł zadecydować, jaka będzie cena tych towarów,do których miał prawo pierwokupu. Do tego dochodziły brutalne praktykiupokarzania autochtonów. Kije i baty były podstawowymi środkami motywującymi dopracy.
Autochtoni byli całkowicie bezbronni wobec właścicielimajątków arystokratycznych. Pan feudalny z mocy prawa pełnił na swoim tereniefunkcję komendanta lokalnej policji. Decydował też, kto w niej może służyć. Arystokraci sprawowali również ograniczoną władzę sądowniczą. Za pomocą tychinstrumentów mogli represjonować poddanych własnego uznania. Potrafili wymusić teżod nich każdy wysiłek. Ucisk feudalny ludności wiejskiej przez ich panów byłzupełnie bezprecedensowy, nawet jak na pruskie warunki.
Dominia zachowywały cały szereg przywilejów. Były zwolnione z płacenia podatkówgruntowych i dochodowych na rzecz państwa. Nie obowiązywały ich cła na towarysprowadzane zza granicy. Panowie feudalni posiadali prawo do 4% kredytów,podczas gdy pozostali obywatele mogli je otrzymać z marżą 10%. Szczególnymprzywilejem Dominiów był tak zwany Auenrecht, czyli regulacja określająca, żewszelkie grunty w gminie, które w księgach wieczystych nie były jednoznaczniezapisane jako własność innego obywatela, należały do pana feudalnego. Dodominium należały więc nie tylko wszystkie drogi, place, łąki i nieużytki, aleAuenrecht oddawał panom feudalnym w posiadanie także wszystkie rzeki i stawy.Tylko oni mieli prawo do korzystania z ich wody, mieli monopol nawykorzystywanie ich do celów transportowych jako drogi wodne. Wszystkie te przywileje byłyźródłem zamożności panów feudalnych. Nie mieli oni też żadnych powodów, by kryćsię z bogactwem. A przymierający głodem autochtonicznichłopi musieli się przyglądać, często bajkowemu ich bogactwu.
Sytuacja społeczna na Górnym Śląsku radykalnie zaostrzyłasię po reformach Karla von Steina z 09.11.1807 roku. Dekret (Dekret von erleichtertem Besitz und demfreien Gebrauch des Grundeigentums, so wie die persönlichen Verhältnisse derLandbewohner) znosił poddaństwo, przynajmniej formalnie, na terenie całegoKrólestwa Pruskiego. W Prusach wyeliminował również różnice prawne międzypanami feudalnymi a resztą społeczeństwa. Otwierał drogę do wykupu ziemi, którąchłopi dotychczas uprawiali. Stwarzał w ten sposób możliwość zamianypańszczyzny na świadczenie finansowe.
Zarówno arystokracja, jak i urzędnicy na Górnym Śląskumentalnie nie byli przygotowani na dekret Steina. Dla autochtonicznycharystokratów poza wszelką fantazją było traktowanie dotychczasowych poddanychjako wolnych, równych sobie ludzi. Stąd też górnośląscy panowie feudalnistarali się edykt ten przemilczać albo przynajmniej pomniejszać jego znacznie.
Na niewiele się to zdało, wieść o dekrecie Steina szybko sięrozniosła. Ponieważ jednak nie ogłoszono go oficjalnie, narosły wokół niegoróżne legendy. Chłopi interpretowali go jako całkowite wyzwolenie z obowiązkówpańszczyzny i wszelkich innych finansowych świadczeń na rzecz właścicielidominiów. Stąd też konsekwentnie zaczęli ich odmawiać. Ale tak dalecerewolucyjny dekret Steina nie był. Sprzeciwy chłopów dały pretekst dostosowania wobec nich środków przymusu. Arystokraci stosowali je też z całąbrutalnością. Nie było to trudne, gdyż w ich rękach był cały system policyjny.Wszystko to powodowało, że frustracja prostych autochtonów była coraz większa. Razpo raz wybuchały zamieszki i bunty przeciw ich arystokratycznym panom.Paradoksalnie zaczęły się one w zamożniejszych regionach Górnego Śląska już wroku 1809. Doszło do nich w powiatach namysłowskim i głubczyckim. Kilkamiesięcy później, w czerwcu 1810 roku w powiecie pszczyńskim doszło do starćchłopów z wojskiem pruskim.
Do wielkiego powstania, skierowanego nie tylko przeciwko miejscowejarystokracji, ale również pruskim władzom, doszło w lutym 1811 roku. Zaczęłosię ono w południowych gminach powiatu głubczyckiego. Potem rozprzestrzeniłosię na tereny lewobrzeżnej Odry, a więc Głogówka, Krapkowic, Raciborza. Zczasem bunt podnieśli autochtoni w powiatach opolskim i strzeleckim. W końcurewolta dotarła do terenów leżących nad granicą z cesarstwem rosyjskim, a więcdo powiatów pszczyńskiego i wodzisławskiego. Powstanie miało bardzo gwałtowny ibrutalny przebieg. Chłopi napadali, palili i demolowali siedzibyarystokratyczne. Dopuszczali się gwałtów na panach feudalnych i znęcali się nadich rodzinami. Ofiarą powstania padli nie tylko właściciele ziemscy, ale teżich urzędnicy oraz kler. W wyniku rewolty wiele osób zostało zamordowanych. Dla władz pruskichopanowanie rebelii okazało się bardzo trudne. O sile powstania świadczy fakt,że wysłany do uspokojenia sytuacji sześćdziesięcioosobowy oddziałkawalerii konnej został przez chłopów zmuszony do ucieczki. Dopiero wielokrotnie silniejsze odziały wojska zdołały opanować sytuację. Powstaniezostało brutalnie i krwawo stłamszone.
Wydarzenia 1811 roku niewiele nauczyły arystokratycznych panów feudalnych.Starali się nie dopuścić do jakiejkolwiek emancypacji kulturalnej icywilizacyjnej środowisk autochtonicznych. Słusznie spekulowano, żeniewykształceni i zahukani chłopi nie będą w stanie na drodze prawnej bronićswoich interesów. By uniemożliwić tworzenie takich grup interesów zakazano imjakichkolwiek form zrzeszania się. Te różne formy dyskryminacji miały miejsce przez cały wiekXIX.
Przedewszystkim jednak zdławione powstanie w 1811 roku spowodowało wśród ludnościautochtonicznej głęboką niechęć do państwa pruskiego. Rewolucyjne, antypruskienastroje utrzymywały się w autochtonicznych środowiskach przez następne dziesięciolecia. Ciągledochodziło do wybuchów niezadowolenia społecznego, do napadów, plądrowania iniszczenia arystokratycznych dworów. Do ekscesów doszło dla przykładu wokolicach Olesna we wrześniu w 1848 roku. Skończyły się one krwawymi rozprawamiz panami feudalnymi i ich urzędnikami. Zbuntowanych chłopów znowu pacyfikowałapruska armia. Nie uspokoiło to nastrojów. Do gwałtownych rozruchów doszło wnocy z 3 na 4 grudnia 1848 roku w Rożnowie koło Kluczborka. Zamordowano wówczaswłaściciela majątku von Dehnela oraz jego zarządcę von Gladisa. Wezwano pruskiewojsko, aresztowano i natychmiast skazano aktywistów. W powiecie kluczborskimwywołało to takie oburzenie, że władze już 10 grudnia 1848 roku musiałyna całym terytorium ogłosić stan wojenny. Również w powiecie toszeckim chłopiodmówili świadczeń na rzecz swoich autochtonicznych panów i wszczęli bunt.
W pierwszych dziesięcioleciach XIX stulecia w okolicach Pszczyny i Rybnikapermanentnie dochodziło do ciężkich epidemii wywołanych głodem. Zamierałychwilowo tylko wtedy, kiedy dzięki wyjątkowo urodzajnym żniwom było więcej jedzenia. Natomiast w latach nieurodzaju dzwony żałobne słychać było w sposóbnieprzerwany. W latach 184648 cholera i tyfus pochłonęły około 40 000 istnieńludzkich. Wskutek tych chorób umarło 10% ludności w powiatach pszczyńskim irybnickim. Lekarze byli zgodni, że epidemie te spowodowane były głęboką nędzą.
Mimo reform Steina, które teoretycznie powinny obowiązywaćw całych Prusach, do roku 1848 uwłaszczenie chłopów śląskich nie miało prawie wogóle miejsca. Niektórzy autochtoniczni chłopi przez kolejne, długiedziesięciolecia zmuszani byli do wykonywania pańszczyzny. Tam, gdzie uwłaszczenie miało miejsce, wywoływało to tylkoprzyspieszone bankructwo chłopów. Pod koniec XIX wieku górnośląskiej arystokracji udało się przejąć prawie 100 000hektarów ich ziemi.
Arystokraci najczęściej wykorzystywali sytuacje izatrudnili zbankrutowanych chłopów w swoich latyfundiach jako robotnikówrolnych na najgorszych warunkach. W tej sytuacji o budowaniu pruskiejtożsamości na Górnym Śląsku mowy być nie mogło. Temu procesowi sprzeciwiali się zresztą świadomie właściciele latyfundiów.Wyobrażenie o wspólnocie narodowej, do której mieliby należeć wspólnie i narównych prawach z chłopami, było dla nich nie do przyjęcia. Ale również od autochtonów trudno było oczekiwać, by identyfikowali się znarodem, którego armia prowadziła wobec nich krwawe represje.